wtorek, 25 czerwca 2013

#28. Robert Lewandowski

Imagin z dedykacją dla Lokaaa i Meg Lewandowska.
Inspiracja : <klik>
***
(2.02.2013)
Szanowny żołnierzu nr. 107 922,
Nazywam się [T.I]. Naprawdę nie wiem jak rozpocząć ten list. Nie mam absolutnego pojęcia co powiedzieć. Może po prostu daj mi znać, jeśli zrobię coś źle, okej ?
Wypadałoby się najpierw przedstawić. Tak więc mam na imię [T.I], ale to już mówiłam, nie ? Mam 18 lat, więc w tym roku kończę liceum. Nie wiem jakie studia wybrać, ale pomyślę nad tym jeszcze przez wakacje. W końcu moi rodzice twierdzą, że to „jeden z najważniejszych wyborów w życiu”. Ale nie będę pisać tylko o sobie. Sam masz swoje problemy, z pewnością o wiele poważniejsze niż edukacja jakiejś nastolatki. Nie wyróżniam się niczym specjalnym. Czasem jestem trochę na uboczu. Też się tak niekiedy czujesz ? Mógłbyś opowiedzieć mi coś o sobie ? Albo po prostu, na początek ujawnij mi swoje imię.
Do napisania,
[T.I]


(8.02.2013)
Drogi  107 922,
Zadzwoniłam do jednostki, gdy nie dostałam od ciebie odpowiedzi. Powiedzieli mi, że to dziwne, że  żołnierz nie odpisał, bo żołnierze lubią słyszeć swoje nazwisko, gdy dostają listy. Mam nadzieję, że i ciebie choć trochę uszczęśliwił mój list. Wszystko u ciebie w porządku. Skoro nie odpisałeś, to teraz pewnie też nie odpiszesz, ale chciałabym ci zadać jedno pytanie. Jak wyglądało twoje życie przed wstąpieniem do wojska ?
Proszę o odpowiedź,
[T.I]


(14.02.2013)
Droga [T.I],
Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, że zwróciłem się do ciebie po imieniu, bo przecież się nie znamy… Zresztą nie ważne. Chciałbym cię przeprosić, że nie odpisałem na twój poprzedni list. Po prostu nie lubię dużo o sobie mówić. Cieszę się, że opowiedziałaś mi o sobie. Wiesz, czasem dobrze jest oderwać się od od swojej rzeczywistości i przyjrzeć się życiu innej osoby. Chciałaś znać moje imię, więc już ci je podaję. Nazywam się Robert, Robert Lewandowski. U mnie wszystko w porządku. Monotonia. Każdy nasz dzień wygląda tak samo. Ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia.  Pytasz jak wyglądało moje życie przed wstąpieniem do wojska ? Otóż wyglądało zwyczajnie. Zwyczajnie, jak życie każdego przeciętnego nastolatka. Potem zrobiłem coś złego i mój ojciec wyrzucił mnie z domu i zapisał do narodowej armii.  Długa historia z tym „zrobieniem czegoś złego „ , wątpię byś chciała ją poznać.Tyle ode mnie. Cóź… odezwij się znowu. A i jeszcze jedno, mogę wiedzieć co skłoniło cię do napisania do mnie ? 
Robert.


(18.02.2013)
Drogi Robercie,
Absolutnie nie przeszkadza mi, że zwróciłeś się do mnie po imieniu, w sumie już jesteśmy znajomymi, prawda? Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że dostałam twoją odpowiedź ! Wydawało mi się, że nie odpiszesz, a tu proszę jest twój list ! Jeżeli chodzi o powód mojego napisania do ciebie, to najzwyczajniej w świecie interesuje mnie życie żołnierza i trochę mi się nudziło, więc napisałam do losowego członka armii. Pech albo szczęście chciało, że trafiłam właśnie na ciebie. Raczej szczęście, bo wydajesz mi się miłym chłopakiem. A może raczej powinnam powiedzieć "mężczyzną" ? Cóż, nadal nie wiem ile masz lat. Co do twoich przypuszczeń to myliłeś się-chętnie poznam twoją historię o "zrobieniu czegoś złego". Oczywiście jeżeli chcesz o tym mówić...
Przepraszam za mój chaotyczny sposób pisania. Jak już mówiłam, pisanie listów nie jest moją mocną stroną,
[T.I]


(23.02.2013)
[T.I]
Cieszę się, że już wiem czemu do mnie napisałaś, choć i tak niewiele to zmienia. Jeśli chodzi o mój wiek, to mam 22 lata. Nie wiem jak zacząć tą moją historię...Powiedzmy, ze w moje osiemnaste urodziny, trochę przesadziłem z alkoholem. Praktycznie nie zdawałem sobie sprawy z tego co robię. Razem z kumplami zniszczyliśmy samochód sąsiada. Ktoś nas przyłapał, zadzwonił po gliny i mój ojciec się o wszystkim dowiedział. Uznał, że jestem nieodpowiedzialnym małolatem, toteż wysłał mnie do wojska, żebym zmężniał. Głównie dlatego tu jestem. Sam bym się nigdy nie zgłosił. Nie o to żebym narzekał. Czasem nawet jest zabawnie. Wygłupy z kumplami i te sprawy. Czasami tylko wyruszamy w akcję. Wiesz..bardziej interesuje mnie zwykły dzień w Polsce. Tęsknię za domem.
Robert.
P.S Lubię chaotyczność ;)


(27.02.2013)
Jak leci Robert ?
Rozumiem, że tęsknisz za domem, nie ma w tym nic dziwnego. Całkowicie ludzkie. Wiesz, Robert jest tak wiele rzeczy, które chciałabym wiedzieć o tobie. Mogłabym nawet zrobić listę pytań, ale nie, nie zrobię tego. To byłoby głupie, nie ?
Tak czy inaczej, opowiem ci o moim tygodniu. Ostatnio myślałam o jakieś letniej, sezonowej pracy. I wiesz co ? Zrobiłam coś w tym kierunku, bo napisałam krótkie CV i złożyłam papiery w kilku miejscach. Myślę, że jak napiszesz następnym razem, będę już miała jakąś pracę.
Trzymaj kciuki,
[T.I]

*trzy miesiące później*

(18.05.2013)
Hej,[T.I]
Jak tam u ciebie ? Bo u mnie bez zmian. Dziękuję, że w ostatnim liście posłałaś mi moje ulubione gumy do żucia. Brakowało mi ich, haha. Mam jedno pytanie. Za miesiąc dostaję przepustkę. Chciałabyś się spotkać ? Jeżeli nie, zrozumiem.
Robert.

(21.05.2013)
Z przyjemnością. Napisz tylko gdzie i kiedy.

*trzy tygodnie później*
(5.06.2013)
Robert,
Naprawdę bardzo się o ciebie martwię. Od trzech tygodni nie dajesz znaku życia. Ja wiem, że masz jakąś misje... Ale boję się, że coś ci się stało.
Proszę, odpisz,
[T.I]

(14.06.2013)
Piszę, właściwie sama nie wiem do kogo. To mój ostatni list do ciebie. Dzwoniłam do jednostki i powiedzieli mi, że żołnierze, którzy byli na misji wszyscy zginęli. Miałam nadzieję, ogromną nadzieję, że ty żyjesz, ale dostałam tą informację i nadzieje wygasły.Miałeś wrócić do domu . Już za Tobą tęsknię, chociaż nigdy Cię nie spotkałam. Czy widzisz, że płaczę w tym momencie? Wiesz… nigdy nie będę mieć okazji, aby Cię zobaczyć. Nigdy nie dowiem się jak wyglądasz, nigdy nie usłyszę Twojego głosu. Nie zobaczę Twojego uśmiechu. Żałuję, że się nie spotkaliśmy i że już się nie spotkamy,
Do zobaczenia nigdy,
[T.I]

*dwa miesiące później*
Siedziałam w pokoju. i myślałam o wszystkim co było związane z Robertem. Nie mogłam przestać o nim myśleć Gumy, leżące na stole, które były jego ulubionymi tylko mi o nim przypominały. Najdziwniejsze jest to, że nawet nie znałam go osobiście, a tak bardzo za nim tęskniłam. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Zbiegłam po schodach i otworzyłam. W moich drzwiach stał wysoki brunet, o niebieskich oczach, ubrany w mundur.
- W czym mogę pomóc ? - spytałam zdziwiona.
- Nazywam się Robert Lewandowski.
Znieruchomiałam, nie mając odwagi wypowiedzieć choćby słowa. Ten Robert ? Robert z którym pisałam ? Nie, przecież to niemożliwe, on nie żyje.
- Żartujesz sobie ze mnie ? To jakiś kawał, tak ? - pytałam roześmiana
- Nie żartuję - powiedział mężczyzna - Zobacz, tu są moje listy od ciebie - podał mi stosik karteczek z kopertami.
- To o niczym nie świadczy - powiedziałam, oddając mu je z powrotem - Przecież Robert nie przeżył misji...On zginął. Zginął!
- Nie, to była pomyłka. Myśleli, że nikt nie przeżył, ale ja i mój kumpel zbiegliśmy i udało nam się przeżyć - ścisnął mnie za ramiona, zmuszając bym na niego popatrzyła - Uwierz mi, [T.I]
Stałam, milcząc, nie mając pojęcia co robić. Nagle Robert podwinął swój rękawek i powiedział:
- Pamiętasz jak pisałem ci, że na prawej ręce mam znamię w kształcie gwiazdy ? To właśnie to znamię - wskazał drugą ręką.
Nie potrafiłam w to uwierzyć, czyli on naprawdę żył  i stał tutaj przede mną !:
- Czemu się nie odzywałeś ? - spytałam, wtulając się w niego.
- Nie mogłem. Zabroniono nam. Przepraszam, że przeze mnie cierpiałaś.
- Nie szkodzi - wyszeptałam, uśmiechając się, mimo napływających łez. - Dobrze, że teraz jesteś.
- Bardzo za tobą tęskniłem - powiedział, przytulając mnie mocniej do siebie.



SARA

UWAGA! Bardzo was proszę o komentarze, bo wydaje mi się, że nikt tego nie czyta. A jak nikt nie czyta, to nie ma dla kogo pisać. Jeżeli przeczytałaś-skomentuj! Proszę, bo nie wiem czy opłaca się to dalej ciągnąć .


17 komentarzy:

  1. Świetne świetne...
    Ja myślałam że on nie żyje i sie poryczałam... to jest świetne ciongnij peosze nawed jeżeli innym sie nie podoba...
    Ty masz talent i tyle...
    Czekam na kolejne i serdecznie dzienkuje
    ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się to. Jest takie inne.
    Zrobiłaś z niego źołnierza zamiast piłkarza. Czemu nie? Odmiany są fajne :)
    No i ja też już myślałam, że jest po nim, że nie żyje... Ale jednak przeżył. I mogli się spotkać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysły masz podziwiam cię

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie zapraszam na rozdział 2 na http://call-me-chelsea.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe, zajebiste i w ogóle! <3

    Zapraszam na mojego drugiego bloga : http://jestesmy-nierozlaczne-sisters.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo fajny pomysł, mimo, że Lewego nie lubię, to bardzo miło mi się czytało :) czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurczę, naprawdę myślałam, że nie żyje, a tu jednak :)
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha! Wiedziałam, że na końcu zjawi się u niej w domu! Ale jeste, wspaniałomyślna! Świetne, taki inne niż wszystkie, jestem pod wrażeniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne. Inne. Niesamowite.
    Ja czytam, fakt, że z opóźnieniem, ale jestem zawsze. I będę czytać chociaż nie mam bladego ani najmniejszego pojęcia o piłce nożnej.
    Ale podoba mi się twoje pisanie i zostaję.
    Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie szkodzi, że z opóźnieniem. dobrze że już jestes. Brakowało mi twoich komentarzy ;)

      Usuń
  10. jednym słowem...zajebiste :) <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Czyta, czyta! ;) Bardzo mi się to podobało! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak nikt nie czyta?
    KOBIETO!
    Zajebiście piszesz, to co ma nikt nie czytać!

    A imaginek uroczy #ndfklflamca;dka;lfaslfasl.fmkaslfaj <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku *.* Zarąbiste :D I ten pomysł z żołnierzem, jesteś cudowna <3 Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow, bardzo pomysłowe.
    Masz talent. ;-)

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani