niedziela, 2 czerwca 2013

#19. Marco Reus

Imagin z dedykacją dla Lokaaa. Enjoy !
***
Szliśmy razem brzegiem morza, wtuleni w siebie:
- Ale tu jest pięknie - powiedział Marco
- Tak, szkoda, że nie mieszkamy nad morzem - spojrzałam na niego z uśmiechem. On również się uśmiechnął i pocałował mnie w czubek nosa. Przetarłam nos:
- Nie mogłeś pocałować mnie normalnie ? - zaśmiałam się
- Pocałowałem normalnie - Marco rozłożył ręce w geście niewinności. - Jak twoim zdaniem powinienem ?
Złożyłam na jego ustach czuły pocałunek :
- Właśnie tak powinieneś mnie pocałować - oznajmiłam i uśmiechnęliśmy się oboje.
Przez chwilę szliśmy w milczeniu. Ciszę przerwał Marco:
- Skoro już tu jesteśmy to może wpadlibyśmy do mojego brata ? Chciał przedstawić rodzinie swoją nową dziewczynę.
- Tam będzie twoja mama, prawda ?
Chłopak westchnął:
- Tak, będzie tam, ale chodź, proszę.
- Marco - zaczęłam - Dobrze wiesz, że ona mnie nie lubi. Nie jestem tam mile widziana.
- Nie przesadzaj. To nie tak, że ona cię nie lubi...
- No ślepa nie jestem, a nie przesadzam, ale pójdę, zrobię to dla ciebie.
Marco przyciągnął mnie do siebie i przytulił :
- Dzięki. To dla mnie wiele znaczy.
- Nie myśl sobie za dużo. Tak naprawdę to jestem ciekawa kim jest nowa dziewczyna twojego brata.
- Ja tam swoje wiem. - roześmiał się i kolejny raz mnie pocałował, ale tym razem w usta.
***
Weszliśmy oboje do ogromnego domu brata Marco. Przy drzwiach stał już gospodarz wraz z swoją matką.:
- Dzień dobry ! - przywitałam się podając im rękę. Nie wiem, może naprawdę mam obsesje, ale mama Marco, podając mi dłoń zrobiła krzywą minę. Postanowiłam ignorować jej złośliwe gesty. Wreszcie wszyscy weszliśmy do salonu. Brat Marco przedstawił nam Sonię - jego nową dziewczynę. Była bardzo miła i szczerze mówiąc współczuję zarówno jej jak i sobie, że trafiła nam się taka przyszła teściowa. Usiedliśmy przy stole:
- Jak tam [T.I] z twoją pracą ? - rozpoczęła rozmowę pani Reus - Nadal poszukujesz ?
Spokojnie, tylko spokojnie:
- Tak, jeszcze nic nie udało mi się znaleźć.
- No to czas by był - kobieta wyszczerzyła oczy .
- Mamo - wtrącił Marco - [T.I] jeszcze nie skończyła ostatniego roku studiów. Ma jeszcze trochę czasu.
- Ależ synuś, to już trzeba się za pracą oglądać, a nie siedzieć na tyłku.
- Mamo ! - powiedział Marco przez zęby.
Kobieta na chwilę ucichła i zmieniła temat :
- Więc jesteś Sylwia - zwróciła się do dziewczyny - Czym się zajmujesz ? - uśmiechnęła się fałszywie.
- Jestem świeżo upieczonym psychologiem - odpowiedziała cicho.
- Psycholog ? Cudownie, zapewne przyda się to w życiu codziennym - roześmiała się na cały głos.
Miałam wrażenie, że nie wytrzymam. Spojrzałam na Marco. Westchnął tylko i złapał mnie za rękę. Wstałam z krzesła, przeprosiłam gości i ruszyłam do łazienki. Marco poszedł za mną :
- [T.I], zaczekaj - zawołał. Przystanęłam i odwróciłam się :
- Czy ty słyszałeś co mówiła twoja mama ?
- [T.I] wiesz dobrze, że od kiedy ojciec nie żyje, ona nie radzi sobie najlepiej. Trzeba jej to wybaczyć - podszedł i przytulił mnie - Nie denerwuj się tym.
- Jasne, spróbuję - powiedziałam spokojnie i wróciliśmy do stołu.:
- Gdzie byliście ? - zapytała nas mama Marco.
- Musieliśmy porozmawiać - odpowiedział wymijająco mój chłopak..
- Yhym... i doszłaś do jakiś mądrych wniosków, [T.I]?
Moja cierpliwość wisiała na włosku:
- Bardzo wielu - powiedziałam - Między innymi do takiego, że to co pani tu odstawia to po prostu bezczelność - niemal krzyknęłam i wybiegłam z tego domu. Usłyszłam dyskusję między Marco, a jego mamą i zaraz później odgłos kroków, biegnących za mną :
- [T.I] - krzyknął Marco, ale ja nie zamierzałam się zatrzymać. Biegłam jeszcze szybciej, zalana łzami. W końcu Marco i tak mnie dogonił i złapał mocno:
- Kochanie, proszę cię... - powiedział. Wyrwałam się z jego objęć, krzycząc, aby mnie zostawił. On złapał mnie ponownie. Biłam go pięściami, płacząc, ale wreszcie uległam i wtuliłam się w niego:
- Ja nie zniosę tego dłużej - mówiłam przez łzy.
- Cii...cicho - uspokajał mnie - Powiedziałem już matce co o tym myślę. Porozmawiam z nią jeszcze i obiecuję ci, że albo się to zmieni, albo wyjedziemy.
Kiedy już nieco się uspokoiłam, powiedziałam:
- Cieszę się, że mam cię przy sobie. Nie mogę oceniać cię przez pryzmat rodziny.
- A ja cieszę się, że mam ciebie. Nikt i nic tego nie zmieni - uśmiechnął się i odgarnął moje włosy za ucho.

SARA

dodałam Marco, bo dużo osób go chciało. Jak już mówiłam, będę dopiero w czwartek . Do przeczytania ;)

14 komentarzy:

  1. dopiero znalazlam twojego bloga strrasznie mi sie podoba... http://firmera-en-el-amor.blogspot.com/ <--- zapraszam kolejny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo czekałam na Marco Reus ale dlaczego taki krótki xD
    Zapraszam do mnie http://monikagotze.blogspot.com/2013/06/rozdzia-16.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem przekonana do takiej formy pisania ale chętnie będę tu wracała i czytała o zawodnikach Borussi i Chelsea :)

    Dodaje cię do obserwowanych.
    Pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam na www.smak--zycia.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam również do mnie :)
    http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam cię do Liebster Award
    http://borussiaforever.blogspot.com/2013/06/liebster-award.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest świetne :D Pisz więcej o Marco, błagam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Krótkie, krótkie no i krótkie. Ale takie rewelacyjne, że wybaczam wszystko!
    Szczerze, to ja się nie za bardzo znam na nich wszystkich, tyle tylko co mi starsza siostra nad uchem krzyczy, ale... no rewelka!
    Czytam dla samej radości czytania czegoś takiego.
    Mam nadzieję że to w niczym nie przeszkadza?
    Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest świetne boskie po prostu piszesz jak anioł

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialne, bardzo życiowe :D
    Niestety mama mojego byłego też nie była mną zachwycona... cóż, zdarza się ;)
    Przedwczesny instynkt teściowej XD

    OdpowiedzUsuń
  11. Baaaaardzo ciekawie piszesz, mino że są to krótkie opowiadania, na prawdę wciągają. :)

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani