poniedziałek, 2 września 2013

#41. Marc Bartra / cz.1

Choć o to nie prosiła, imagina dedykuję asik, w podzięce za to, że od dłuższego czasu jest tutaj, czyta i komentuje. Dziękuję!;)

***

Obiecałam sobie, że dziś wstanę wcześniej niż zwykle. Co z tego skoro sen, a szczególnie nad ranem, jest
tak przyjemny, że wszystko inne traci przy tym znaczenie. Obudził mnie dopiero dźwięki telefonu:
- Słucham ? – zapytałam zaspanym tonem
- Sprawdzam czy już nie śpisz – usłyszałam w słuchawce głos mojej mamy.
- Nie śpię, bo właśnie mnie obudziłaś -  ucięłam krótko.
- To dobrze się składa.-  powiedziała – Wstawaj, za kwadrans będę po ciebie.
- Co ?! Jak to „będziesz po mnie”? Czy my się gdzieś wybieramy ?! – zadałam mnóstwo pytań.
- [T.I], jest sobota, 10 nad ranem, gdzie mogłybyśmy się wybierać ?
Dopiero teraz dotarło do mnie jaki jest dziś dzień tygodnia i tym samym znałam już odpowiedzi na wszystkie zadane przez siebie pytania. Jak, co sobotę, jechałyśmy z mamą do ogromnego supermarketu na zakupy dla całej rodziny.
- Dobrze, mamo, już wiem gdzie jedziemy.
- Bardzo się cieszę. Szykuj się, będę za 15 minut. Pa.
- Pa.
Spojrzałam na zegar. Na śniadanie nie było czasu. Wzięłam do ręki ciastko i łyk niedopitej przez któregoś z rodziców lub rodzeństwa kawy. Poranną toaletę wykonałam niemal z prędkością światła i pobiegłam w stronę szafy z ubraniami. Wyciągnęłam dżinsy, biały sweterek i białe trampki. Spojrzałam w lustro. Cóż, zawsze mogło być gorzej. Spięłam włosy w wysoki kok i byłam gotowa do wyjścia. W tym samym momencie dostałam sms od mamy, żebym wyszła, bo ona czeka na mnie już pod blokiem. Wyszłam z domu, zamknęłam kluczem drzwi i zbiegłam schodami w dół, a po chwili już byłam w naszym aucie:
- Hej – uśmiechnęłam się do mamy. – Możemy jechać.
Mama odpowiedziała mi jedynie uśmiechem i ruszyła w kierunku sklepu. Chwilę później byłyśmy już na miejscu i weszłyśmy do środka. Mimo wczesnej pory sklep już przepełniony był mnóstwem zabieganych osób, biegających z regału do regału w poszukiwaniu potrzebnych produktów spożywczych. Z racji tego, że sklep był dwupiętrowy, zazwyczaj rozdzielałyśmy się na różne piętra.:
- W takim razie, Mamuś, pójdę do góry, przyniosę potrzebne rzeczy.
- Ok., spotkamy się za jakieś 40 minut tu, na parterze.
Kiwnęłam głową, na znak zrozumienia i podeszłam do windy, wciskając guzik, aby otworzyły się drzwi. Drzwi rozsunęły się, a w środku stał już jakiś chłopak. Jego obecność lekko mnie speszyła, przyjrzałam mu się uważnie. Był wysoki, miał ciemne, grube brwi, zaczesane do góry włosy i dość charakterystyczne kości policzkowe.  Brunet widząc, że mu się przyglądam uśmiechnął się szeroko, ukazując rząd białych zębów. Spuściłam wzrok i nacisnęłam „2” na przyciskach w windzie. Winda ruszyła i w jednym momencie stanęła, a żadne przyciski nie działały.
- No pięknie – powiedzieliśmy z chłopakiem niemal równocześnie.
- Co się stało ? Winda się zepsuła ? -  zapytałam
- Najwyraźniej tak. Czekaj zadzwonię tutaj – wskazał palcem na naklejkę widniejącą przy przyciskach, proszącą o kontakt w razie jakiejkolwiek awarii. Brunet wykonał połączenie,  zgłosił usterkę i rozłączył się.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Powiedzieli, że do 30 minut powinni to naprawić – wzruszył ramionami i usiadł na podłodze – Nie ukrywam, że trochę mi się spieszyło, ale cóż.
- Tak, ja właśnie teraz powinnam pakować do koszyka potrzebne rzeczy, ale też nic  nie poradzę.
- Taaaaak…- westchnął chłopak – Skoro będziemy siedzieć tu te 30 minut to musimy się czymś zająć.
Spojrzałam na niego przerażona i lekko skołowana. Widząc moją minę brunet wybuchnął śmiechem i powiedział:
- Spokojnie. Źle mnie zrozumiałaś. Nie chodziło mi o to. Nic ci nie zrobię. Miałem raczej na myśli to, żebyśmy się poznali. A więc jestem Marc Bartra. Pracuję tutaj jako ochroniarz. Właśnie jechałem do biura szefa, kiedy to mnie zatrzymało – uśmiechnął się.
- A ja jestem [T.I] [T.N] i jestem tutaj co tydzień na „rodzinnych zakupach” – wymawiając dwa ostatnie słowa, ułożyłam ręce na znak cudzysłowiu. – Dlaczego, skoro tu pracujesz wcześniej cię nie spotkałam ? – spytałam z uśmiechem
- Szczerze powiedziawszy, mam tą robotę dopiero od dwóch dni, także dzisiejsze spóźnienie to nie jest najlepszy początek – zaśmiał się
- Może nie będzie, aż tak źle, tym bardziej, że to wina … windy.
- Wina windy – powtórzył, śmiejąc się – Mam nadzieję, że takie tłumaczenie mój szef zaakceptuje.
Brunet wbił na moment wzrok w ziemię, a ja korzystając z okazji po raz kolejny mu się przyjrzałam. Jego włosy, brwi … był naprawdę niesamowicie przystojny. Pewnie niejedna dziewczyna chciałaby mieć go na wyłączność. Zresztą ktoś taki jak on zapewne nie może odgonić się od dziewczyn…
- Dlaczego to robisz ? – usłyszałam jego głos, który wyrwał mnie z zamyślenia.
- C-co-o robię ? – wyjąkałam
- Przyglądasz mi się – uśmiechnął się, nadal nie odrywając wzroku od ziemi.
- Ale jak ty ? Skąd wiesz ?
Podniósł na mnie wzrok, wlepiając we mnie swoje oczy. Miałam wrażenie, że jego zielone tęczówki przeglądają całe moje wnętrze.
- Czuję na sobie twój wzrok – uśmiechnął się, nadal patrząc mi prosto w oczy. – Ile masz lat? – zapytał nagle, jakby nigdy, nic.
- 17 – odpowiedziałam tylko nadal oszołomiona jego spojrzeniem i uśmiechem.
- Ja mam 21 lat, ale znajomi, rodzina i przyjaciele twierdzą, że nie dorosłem jeszcze do swojego wieku.
W tym momencie coś zaświtało w moim umyśle. Rodzina ? Rodzice ? Mama ?! Właśnie,mama! Pewnie nie ma pojęcia gdzie jestem i martwi się o mnie. Powinnam ją powiadomić. Wyciągnęłam telefon z kieszeni. Przeklęłam w myśli, widząc rozładowaną baterię. Spojrzałam na Marca:
- Słuchaj, mogłabym skorzystać z twojego telefonu ? Mój się rozładował, a muszę powiedzieć mamie, że żyję.
- Jasne – wyciągnął telefon z kieszeni i podał mi go do ręki.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się i napisałam krótkiego sms’a „u mnie ok., za jakieś 20 minut powinnam być na parterze, przy miejscu naszego spotkania.” Następnie wpisałam numer mamy, w myślach dziękując Bogu, że nauczyłam się go kiedyś na pamięć i wysłałam wiadomość.
- Bardzo dziękuję – oddałam telefon Marcowi.
- Spoko, nie ma za co.
Przez chwilę oboje milczeliśmy, chłopak spojrzał na zegar:
- To może, dla zabicia czasu, opowiedz mi jeszcze coś o sobie – uśmiechnął się.
- Ja o sobie? Uwierz mi, to nic interesującego. Zwykłe życie siedemnastoletniej dziewczyny.
- Myślę, że życie każdego człowieka jest na swój sposób niezwykłe.
- Może masz rację, ale…
- Słucham twojej opowieści . Najpierw ty, potem ja. Nie ma żadnych „ale”.
- Dobrze … no więc …Jestem [T.I], mam 17 lat. Mieszkam w bloku wraz z obojgiem rodziców, starszą siostrą i młodszym bratem. Na ogół uwielbiam sport, szczególnie piłkę nożną.
- Serio? Jesteś dziewczyną i lubisz piłkę nożną ? – uśmiechnął się, wytrzeszczając oczy.- Łał, taka dziewczyna to skarb.
Uśmiechnęłam się tylko i ponagliłam go:
- Teraz twoja kolej.
- Nie ma sprawy … więc mam na imię Marc, mam 21 lat. Od roku mieszkam wraz z dwoma kumplami i dziewczyną jednego z nich w wynajmowanym mieszkaniu. Również uwielbiam piłkę nożną i amatorsko grywam niemal codziennie, poza tym od roku studiuję AWF.
- AWF studiujesz ? Fajnie – stwierdziłam – Ja jeszcze nie zdecydowałam co do studiów, ale..- nie zdążyłam dokończyć, bo Marc wszedł mi w pół zdania:
- Mówił ci ktoś kiedyś, że masz piękne oczy ? – zapytał zupełnie poważnie.
Poczułam, jak moje policzki dosłownie płoną, a na twarzy pojawia się rumieniec. Spuściłam głowę i odparłam cicho:
- Nie, raczej tak otwarcie nikt.
- A powinien ci to ktoś powiedzieć, więc ja ci to mówię. Masz pięknie oczy, [T.I].
- Dziękuję – odpowiedziałam zakłopotana
W tym momencie poczułam pchnięcie w lewo i usłyszałam jakiś trzask. Numery w windzie podświetliły się, sama winda ruszyła w górę.
- Udało się! Winda ruszyła – uśmiechnęłam się
- Wolałbym siedzieć tu, w windzie z tobą niż iść do pracy, ale skoro już ruszyła…- westchnął Marc i zaśmialiśmy się oboje.
Wysiedliśmy na tym samym piętrze:
- To do zobaczenia za tydzień, nie? – uśmiechnął się chłopak – Muszę lecieć. Dzięki za miłą rozmowę i dotrzymanie towarzystwa. Pa. – powiedział i po chwili zniknął już w tłumie ludzi
- Pa – odpowiedziałam cicho i stałam przez chwilę w bezruchu, po czym uśmiech sam wcisnął mi się na twarz. Marc był naprawdę cudowny!
Spojrzałam na duży zegar wiszący w sklepie i spostrzegłam, że powinnam już spotkać się z mamą. Zeszłam więc (tym razem schodami :D) na miejsce spotkania. Mama już czekała z koszykiem pełnym produktów:
- O,[T.I], dobrze, że już jesteś… ale gdzie ty masz jakieś rzeczy? Soki, jogurty, napoje…? – zapytała zaskoczona
- Mamo, utknęłam w windzie. Niby jak miałam wziąć zakupy ?!
Mama wytrzeszczyła oczy:
- Dziecko drogie, utknęłaś w windzie? O mój boże, jak dobrze, że nic ci nie jest. Czemu mi nic o tym nie napisałaś w sms’ie i czyj w ogóle to był numer? – wypytywała i uściskała mnie najmocniej jak umiała. Przewróciłam tylko oczami i uśmiechając się powiedziałam:
- Spokojnie, Mamuś, nic się nie stało. Wbrew pozorom, mile spędziłam czas. Wszystko ci opowiem w domu. – powiedziałam i odwzajemniłam matczyny uścisk.



SARA

Hej! Przybyłam do was z nowym kilkuczęściowym imaginem. Ile będzie części? Myślę, że jeszcze jedna oprócz tej ;) Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jak tam u was pierwszy dzień nowego roku szkolnego ? :D

6 komentarzy:

  1. Och jejku dostałam coś na osłodzenie początku roku szkolnego ;D
    dziękuję <3
    Faktycznie - tu musi być jakiś ciąg dalszy - no bo kto to widział, żeby się tak w tej windzie ładnie ludzie poznali, a potem jak gdyby nigdy nic rozeszli do domów i koniec. O nie, nie. Tu się zdecydowanie trzeba umówić na jakąś kawę. Zdecydowanie.
    buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. noo! czekam na drugą, a nawet trzecią część :) super <3
    szkoła, jak ciąża- trwa 9 miesięcy, a już po dwóch tygodniach chce ci się rzygać xD chyba, że na przerwy :3
    buziaki i zapraszam do mnie :))

    OdpowiedzUsuń
  3. super super super czekam na 2 częśc a w szkole no lepiej nie będę mówić :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! ;3 Czekam na następną część, bardzo ciekawy imagin :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo mi się spodobała ta część, czekam na kolejną :D
    a pierwszy dzień w szkole? zawsze mógł być gorszy xd
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! Bardzo mi się podoba. Czekam z niecierpliwością na kolejną część :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani