- [T.I]! – Krzyknąłem i pobiegłem za nią. Przed drzwiami stał
wysoki mężczyzna. Trzymał moją ukochaną za nadgarstek. Pociągnął ją w stronę
salonu.
- Ten twój piłkarzyk nie żyje to wreszcie będziemy mogli się
zabawić.
- Przestań! – Wrzasnęła, kiedy mężczyzna ją dotknął. –
Łukasz! – Wrzasnęła głośno bezradnie rozglądając się po mieszkaniu.
- I tak cię nie usłyszy! On nie żyje! – Wrzasnął przekonany
swoich racji chciał uderzyć dziewczynę. W tym momencie ni stąd ni zowąd pojawił
się Marco. Chwycił napastnika i rzucił nim o podłogę. Potem rzucił się na mężczyznę.
Zaczęli się bić. Reus miał zdecydowaną przewagę nad przeciwnikiem. Już po kilku
chwilach, mężczyzna, który chciał zaatakować moją ukochaną.
- [T.I]? Coś ci zrobił? – Spytał z troską Marco. Teraz
zauważyłem jak chłopak patrzy na moją ukochaną. Patrzył na nią jak na ósmy cud
świata. Jakby była dla niego wszystkim.
Wszystkim co najlepsze. Tak jak ja kiedyś patrzyłem na nią. Że też ja tego nie
zauważyłem! Przecież Marco wyraźnie był w niej zakochany!
- Ja pierdole! – Wrzasnąłem głośno.
- Co to było?! – Spytał Reus zrywając się z podłogi.
- Łukasz. – Powiedziała [T.I] z uśmiechem.
- Przecież on...
- Nie żyje...
- To jak może tu być? [T.I]... Może jego śmierć wywołała u
ciebie zbyt duży wstrząs...
- Czy Ty sądzisz, że ja zwariowałam?! – Wrzasnęła wściekła
dziewczyna.
- Nie, [T.I]... Nie myślę tak, ja po prostu...- Przerwał i
spojrzał gdzieś w dal.
- Marco? Spójrz na mnie. Jaki to problem?
- Nieważne... – Mruknął niewyraźnie.
- Marco!
Reus spojrzał w ziemię. Czułem, że się waha co jej
powiedzieć, co zrobić z nią. Czułem, że ją kocha. A ona? Nadal przepełniona była
miłością do mnie. Taką prawdziwą i niepowtarzalną. Kochała mnie nadal, mimo
tego, że nie żyłem... Prawdziwa miłość właśnie na tym polega. Istnieje nadal,
mimo, że zakochani od siebie odchodzą. Śmierć jest przeszkodą w tym momencie.
Marco ją kocha a nie może z nią być. To straszne. Chciał jej powiedzieć, ale
bał się. Stwierdził, że to za wcześnie, że tylko pogorszy to sytuację w której
jest teraz. Dobrze wiedział, że [T.I] kocha mnie ponad wszystko i powiedzenie
jej tego teraz tylko pogorszyłoby sytuację...
- Tak?
- Możesz mi powiedzieć?
- Nie...
- Marco! Proszę! Mów!
- Nie! Nie każ mi tego mówić!
- Marco!
- [T.I]...
- Proszę...
- Nie! – powiedział po czym wstał i podszedł do napastnika.
- Reus! Nie wkurzaj mnie! – Krzyknęła zła.
- Dlatego Ci nie mówię. – Powiedział, wzruszył ramionami i
obejrzał nieprzytomnego mężczyznę. – Trzeba będzie zadzwonić po karetkę.
Możesz? – Spytał podnosząc wzrok na dziewczynę.
- Jasne. – Powiedziała i zadzwoniła po karetkę, która po
kilku minutach przyjechała. Zadawali wiele pytań, na które [T.I] i Marco
odpowiadali bardzo długo.
LANA
Przepraszam Was bardzo, że tak krótko, ale nie mam całkowicie pomysłu. Będzie jeszcze przynajmniej jedna część, która pojawi się na dniach, żeby wynagrodzić Wam tak króciutką część. Liczę na Wasze komentarze kochane! :3
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńTen imagin doprowadza mnie do łez no!
OdpowiedzUsuńCzekam na jego dalszą część. ;*
Nie mogę doczekać się następnej części! :)
OdpowiedzUsuńGenialny <3
Nominowałam Twojego bloga do Liebster Award. Pytania i informacje tutaj http://entre-las-gotas-de-lluvia.blogspot.com/p/liebster-award.html :)
OdpowiedzUsuńJak Marco miałby przyznać się do swoich uczuć? No jak? W takiej sytuacji to jest niemożliwe. A jednak zakochany jest i wciąż będzie, nawet jeśli nie piśnie o tym ani słówkiem...
OdpowiedzUsuń