***
Wysiadłam z taksówki i skierowałam się w stronę drzwi klubu.
Był to najlepszy klub w mieście, dlatego kolejka była dość spora. Przeszłam
wzdłuż kolejki, a ludzie mierzyli mnie nienawistnym spojrzeniem. W sumie to nawet się im nie dziwiłam. Każdy
by chciał przejść kolejkę wzdłuż. Uśmiechnęłam się do siebie. Ochroniarz
stojący na bramce spojrzał na mnie.
- Cześć [T.I].
- Cześć Diego, pozdrów Lotty. – powiedziałam z uśmiechem.
Znałam go bardzo dobrze, jak zresztą wszystkich w tym klubie. To z Diego,
najczęściej gadałam. Był najsympatyczniejszą osobą jaką znałam mimo że wyglądał
dość groźnie. Dwa metry prawie samych mięśni. Ciemnobrązowe włosy i te słodkie
zielone oczy. Jego partnerka – Lotty jest jego odzwierciedleniem, tylko może
bez mięśni i dwóch metrów. Lotty ma jakiś metr siedemdziesiąt pięć. Bez
najmniejszego problemu wpuścił mnie do klubu, wzbudzając tym niemałe oburzenie.
Będzie się im musiał gęsto tłumaczyć, ale jakoś mu to wynagrodzę. Z rozmyślań
wyrwał mnie krzyk tutejszej kelnerki, zarazem mojej przyjaciółki, na którą
właśnie wpadłam.
- [T.I]! Pogrzało cię? Prawie to wylałam! – wskazała na
kilka szklanek stojących na tacy, którą trzymała jedną ręką. Zawsze
zastanawiało mnie jak to robi, że to jej się nie przewraca. To pewnie jakaś
odwieczna tajemnica kelnerek.
- Przecież by cię za to nie wylali. – powiedziałam.
Spoglądając na nią.
- No może twój tata by mnie nie wylał, ale ci, którzy
zapłacili za te drinki szczęśliwi by nie byli. – Tak. Ten klub jest własnością
mojego ojca, a moja starsza siostra jest tu menadżerem, a najlepsza
przyjaciółka kelnerką. Rodzinny interes jak to mówią.
- Którzy to? – drinki należały do najdroższych w całym
naszym asortymencie, a ten był bardzo wyrafinowany. Musieli być albo bardzo
bogaci, albo bardzo zdesperowani wydając niemałe pieniądze na drogie drinki,
myśląc, że tak uda im się kogoś poderwać. Desperacja jednak jest straszną
rzeczą.
- Tamci. - powiedziała podekscytowana wskazując trzech
mężczyzn. Skądś ich znałam. Może wpadali tu czasem? Albo wpadłam na któregoś z
nich na ulicy? Tak, wpadanie na ludzi na ulicy zdarza mi się często.
- Kto to? – Cassie miała dużo lepszą pamięć do twarzy niż
ja, a właśnie. Ta urocza blond kelnerka, a moja przyjaciółka to Cassie.
- Leo Messi, Cesc Fabregas i Neymar! –powiedziała niemal
podskakując. Oczywiście. Barcelona. Nawet ja, osoba omijająca piłkę nożną
niczym wampir wody święconej wiedziała kim jest Leo Messi, Cesc Fabregas i
Neymar. Gracze prestiżowego klubu piłkarskiego mieszczącego się w tej samej
dzielnicy, co klub w którym aktualnie się znajdujemy. Wśród nich idol mojej
przyjaciółki – Neymar. Dziewczyna może zabić za jego autograf.
- No to poproś go o autograf. – zwróciłam się do
przyjaciółki chcąc iść w stronę barmana. Złapała mnie za łokieć.
- Dobrze wiesz, że nie mogę. Nie mogę przeszkadzać gościom.
- To poczekaj aż skończysz pracę.
- Nie. Ty to zrobisz.
- Weźmiesz autograf Neymara.
- Nie ma mowy! Nie będę się płaszczyć przed jakąś zadufaną w
sobie gwiazdeczką futbolu!
- On nie jest zadufaną w sobie gwiazdeczką futbolu. –
warknęła. – A ty jak nie chcesz żeby twój tata zobaczył zdjęć z ostatniej
imprezy to tam pójdziesz. – Zagroziła. Wiedziałam, że jest do tego zdolna. I
wiedziałam też, że mój tata na widok tych zdjęć niewątpliwie wyrzuciłby mnie z
domu. Westchnęłam z bólem i spojrzałam na nią.
- Daj mi kartkę i długopis.
- Nie mam. – Wyznała przygryzając dolną wargę.
- To na czym chcesz mieć ten autograf? – w mojej głowie już
zaczął kiełkować cień nadziei, że nie będę musiała iść do piłkarzy i prosić o
autograf.
- Na przykład na serwetce. Masz szminkę?
- Zawsze mam.
- To do boju!
- Najpierw im drinki zanieś, żeby w dobrych nastrojach byli.
- Masz rację. – Oddaliła się z gracją i podała im drinki, a
ja z torebki wygrzebałam czerwoną szminkę i podeszłam do tutejszego barmana –
Camerona. Wyemigrował do Katalonii z Londyńskich slumsów i pracuje w najlepszym
Katalońskim klubie. Jak to życie lubi się zmieniać.
- Cammy... –powiedziałam słodkim tonem.
- Czego chcesz? – spytał śmiejąc się.
- Białą serwetkę.
- A na poważnie?
- No przecież mówię. Muszę zdobyć autograf Neymara.
- Ty? – spytał schylając się, zapewne szukając serwetki –
przecież ty nie lubisz piłki nożnej i pojęcia nie masz na jakiej pozycji on
gra.
- Ale Cassie ma pojęcie.
- Zmusiła cię, pod pretekstem tych zdjęć? – spytał wstając z
serwetką w dłoni. – Proszę.
- Ty też je
widziałeś? – spytałam speszona.
- Tak. – przyznał śmiejąc się. Jęknęłam przeciągle i poszłam
w kierunku piłkarzy.
- Życz mi szczęścia! – zawołałam do Camerona.
- Jasne. – Śmiał się serdecznie. Znając go to miał zamiar
obserwować całą akcję zza lady. Ja to się zawsze w coś wpakuję. Zawsze. Nigdy
więcej nie wypiję ani kieliszka na imprezie. Podeszłam do stolika piłkarzy i
nie starając się nawet nie okazywać niechęci do nich spytałam ozięble:
- Który z was to Neymar?
- Ja. – Powiedział słodki chłopak. Zmieniłam głos. Nie
chciałam, żeby wzięli mnie za oziębłą idiotkę, za która teraz pewnie mnie
mieli.
- Dasz mi swój autograf? – jeden z nich spojrzał na mnie jak
na wariatkę.
- Prosisz go o autograf, a nawet nie wiesz jak wygląda? –
spytał a jego ton wskazywał, że chce się roześmiać.
- Oh, bo to nie dla mnie tylko dla przyjaciółki. –
Warknęłam. – Wasze autografy już ma – tu wskazałam jego i tego trzeciego
niskiego- więc nie muszę robić z siebie większej desperatki i prosić każdego z
was. Jakby chodziło o mnie to nawet na kilometr do tego klubu bym się nie
zbliżyła wiedząc, że tu będziecie.
- Aż tak bardzo nienawidzisz piłkarzy Barcelony? – spytał
ten niski.
- Aż tak bardzo nienawidzę piłki nożnej. To jak z tym
autografem? – spytałam. Mężczyźni wymienili spojrzenia. Znałam ten wzrok. Coś
knują.
- Możesz wrócić za
pięć minut? – spytał Neymar.
- Jasne. –
wzruszyłam ramionami i odeszłam. Przeszłam pod ladą i usiadłam na schowanym
krzesełku Camerona, które chował przed moim ojcem, bo nie wolno mu było
siedzieć w czasie pracy.
- I jak? – spytał.
- Pewnie teraz się
zmyją.
- Czemu?
- Kazał mi poczekać
pięć minut.
- To chyba nie aż
tak najgorzej. Może chce pogadać ze swoim menadżerem, czy wolno mu dać autograf
nienawidzącej go jak i całej piłki nożnej córce właściciela klubu w którym
zostawia niebotyczne sumy. – Cammy walczył ze śmiechem.
- Nie wysilaj się.
Po prostu nie chciał mnie spławić wprost, żeby sprawiać wrażenie miłego.
- Gapią się na
ciebie. – rzekł Cameron.
- Minęło pięć
minut. Idę. – Westchnęłam.
- Widzisz? Nie
zmyli się. – Wyszczerzył się do mnie.
Podeszłam do
stolika piłkarzy.
- A więc?
- Dostaniesz
autograf jeśli spędzisz z nami ten wieczór.
- Chcecie mnie
przekonać do piłki nożnej? – spytałam z powątpieniem.
- Może się nam uda. – Powiedział Neymar z uśmiechem.
- Wątpię, ale okej.
– Usiadłam na jednym z krzeseł. Pomiędzy Neymarem a tym niskim.
- Jestem Leo. –
Przedstawił się, a więc to słynny Messi! Kurde, on jest chyba ode mnie niższy.
- Ja Cesc. – Facet
niewątpliwie kiedyś mieszkał we Francji.
Akcent, jaki nanosił na wypowiadane przez siebie słowa, był niezwykły.
- [T.I]. –
Powiedziałam.
- Jak córka
właściciela. – Powiedział Cesc.
- Poniekąd to ja. –
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Ale przecież twój
tata niegdyś był piłkarzem. A przynajmniej tak słyszałem.
- Plotka. Od kiedy
pamiętam mój tata pracuje tutaj. – Powiedziałam wzruszając ramionami. Ludzie
lubią koloryzować. I sądzę, że wy też to odczuwacie, jako piłkarze.
- Owszem. –
Stwierdził Messi.
***
- Dobra, czas na
autograf. – Powiedział Neymar. Podałam mu szminkę i serwetkę.
- Dla?
- Cassie.
- Okej. – Podpisał
się i podał mi ją.
- Dzięki. Zbawiłeś
mnie.
- Czemu?
- Gdyby nie ten
autograf, Cass pokazałaby zdjęcia z imprezy mojemu tacie. – Rzekłam gorzko.
Zaśmiał się cicho.
- Ej, to wcale nie
jest śmieszne!
- Jest i to bardzo.
- Muszę się zwijać.
– Przygryzłam wargę. – Miło było was poznać, ale zdania o piłce nożnej nie
zmieniłam.
- Kiedyś zmienisz.
– Powiedział Leo i się zaśmiał.
Wstałam od stolika
i uśmiechnęłam się. Odeszłam od nich i podeszłam do Camerona.
- Udało się.
- Wiedziałem!
Odnalazłam wzrokiem
blondynkę i podeszłam do niej szybko.
- Cassie!
- Co?
- Udało się! Masz i
masz spalić te zdjęcia!
- Okej! Kocham cię!
- Wiem. –
Wyszczerzyłam się i wyszłam z klubu. Kolejki już nie było, – co się dziwić?
Było już grubo po drugiej rano. Wpadłam na jakiegoś mężczyznę. Jak zawsze
zwykle. Złapał mnie w pasie i spojrzał na mnie. Rozpoznałam w nim Neymara.
Zbliżył się do mnie i złączył nasze usta w słodkim pocałunku.
***
Od dnia, w którym
poznałam Neymara minęły już dwa lata. Właśnie stoję przed ołtarzem i czekam, aż
powie jedno słowo – tak. Leo miał rację. Przy Neymarze całkowicie zmieniłam
podejście do piłki. Jeden wieczór tyle zmienił. Podchodząc do niego nawet nie
pomyślałam, że tak to się skończy.
LANA
LANA
Zostawiam was z tym czymś po cudownym imaginie Sary. Sama nie wiem jak możecie na to zareagować. A i zapraszam na nowości do mnie! ;33
http://letter-story.blogspot.com/
http://quiet-another-bvb-story.blogspot.com/
http://gomez-lewy-opowiadanie.blogspot.com/
http://letter-story.blogspot.com/
http://quiet-another-bvb-story.blogspot.com/
http://gomez-lewy-opowiadanie.blogspot.com/
aa jak słodko.!;D
OdpowiedzUsuńIdę na impreze;)
dobre :) słodkie <3
OdpowiedzUsuńhttp://mowszeptemjeslimowiszomilosci.blogspot.com/p/the-vers.html
Usuńnominowałam was :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLepiej go sobie nie moglam wyobrazić . Cudny , cudny , najlepszy . I bardzo dziękuje ;)
OdpowiedzUsuńświetny! :D czekam na następne :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
nominowałam Cię do Liebster Awards :)
Usuńwięcej informacji tu : http://milosc-ktora-nigdy-nie-zgasnie.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
Zapraszam na prolog opowiadania http://my-blood-is-blue.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńPS: zajrzyj na GG, napisałam do Ciebie ;)
mega<33
OdpowiedzUsuńUwielbiam:) Zapraszam do siebie: http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam na ostatni rozdział http://que-no-es-adios.blogspot.com/ !
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do The Versatile Blogger.
OdpowiedzUsuńTutaj szczegóły: http://milosc-ktora-nigdy-nie-zgasnie.blogspot.com/2013/07/versatile-blogger.html
Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger! Zajrzyj tutaj -> http://estar-9-contigo.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html , wszystkiego się dowiesz :)
OdpowiedzUsuńCudne <3 Można polubić piłkę? Można. Można przy tym poznać miłość swojego życia? A no owszem ;)
OdpowiedzUsuńNajlepszy imagin! Masz meeega talent ♥
OdpowiedzUsuńCudowny :P
OdpowiedzUsuńAj jakie słodkie. Przy okazji zapraszam do mnie :) http://neymarneyney.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSweet... *_* !! Czekam na next i zapraszam do siebie barcelonatomojsen.blogspot.com
OdpowiedzUsuń:-):-):-):-):-):-)