- Cześć – przywitał się,
podbiegając w moją stronę – Przepraszam za spóźnienie …ja …zazwyczaj mi się to
nie zdarza, ale mój budzik..- tłumaczył się, a ja patrzyłam na niego próbując
powstrzymać śmiech. Muszę przyznać, że widok nieokrzesanego, dukającego coś na
wytłumaczenie Messiego był na swój sposób urokliwy.:
- Tak czy inaczej 20 minut
spóźnienia to nie jest mało – powiedziałam surowo – Masz szczęście, że nie mam
dzisiaj pomysłu na godną tego czynu karę. Obejdzie się bez tego. – uśmiechnęłam
się.
- Rzeczywiście. To było karygodne.
– piłkarz również się uśmiechnął – Przepraszam.
- No nic. Przeprosiny przyjęte, a
teraz biegniemy – wskazałam ręką przed siebie i ruszyłam wolnym truchtem. W
ślad za mną pobiegł Messi.
- I jak noga ? – zapytałam –
Myślę, że takie tempo będzie odpowiednie jak na pierwszy bieg.
- Jasne, noga ok., tempo jak
najbardziej w porządku – odpowiedział.
Biegliśmy razem, podziwiając
widoki parku o poranku. Ze względu na wczesną godzinę wokół nie było nikogo
oprócz nas i uroków przyrody. Leo cały czas próbował coś mówić, ale za każdym
razem uciszałam go gestami, tłumacząc, aby skoncentrował się na biegu. Kiedy
dobiegliśmy w końcu planowany dystans, stanęliśmy przed domem Leo.:
- No – zaczął Argentyńczyk. – Nareszcie
meta i nareszcie mogę swobodnie rozmawiać
- Naprawdę nie przypuszczałam, że
będziesz aż tak rozmowny – powiedziałam – Na boisku niewiele się odzywasz.
Piłkarz wzruszył ramionami i
powiedział:
- Wiesz, na boisku się gra, a nie
rozmawia, a wywiady i te sprawy to raczej nie dla mnie. Ja jestem tylko
chłopakiem grającym w grę którą kocha, a nie jakimś tam …celebrytą. A poza tym
w domu, wśród rodziny, przyjaciół znajomych czuję się swobodniej i więcej
mówię.
Wysłuchałam uważnie tego co
powiedział. Miał rację i rzeczywiście nie uważał się za gwiazdę, był inny niż
wszyscy… skromny, serdeczny, pokorny…:
- Heeej – usłyszałam czyjś głos
dobiegający z ogrodu i spostrzegłam, że w naszym kierunku zmierza Sabrine –
Chodźcie do domu, mam dla was pyszny, dietetyczny obiad. Zapewne jesteście
głodni.
- O Właśnie [T.I]. Chodź, zjesz z
nami i spokojnie porozmawiamy. O ile pozwolisz mi cokolwiek powiedzieć… -
spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, a ja przewróciłam oczami
- Przecież wiesz, że to tylko
podczas biegu nie mogłeś nic mówić. Wtedy szybciej tracisz energię i trudniej
się oddycha. Ale, nie, ja dziękuję. Zjem na mieście – powiedziałam z uśmiechem
- [T.I] nie ma mowy! Musisz ocenić
jak gotuję. – powiedziała Sabrine
Spojrzałam na Leo, potem na
Sabrine i ponownie na Leo. Ten tylko przytaknął z uśmiechem. Nie mogłam
odmówić.
- Zresztą co mi szkodzi. Zjem
dzisiaj z wami.
***
Posiłek upłynął nam w przemiłej atmosferze. Podobno " przy jedzeniu się nie gada, bo się w brzuchu źle układa", ale u nas to przysłowie nie miało siły bytu. Rozmawialiśmy cały czas, na zmianę ja, Leo i Sabrine. Pod koniec posiłku wstałam od stołu i podziękowałam :
- Dziękuję. Twoje danie było bardzo smaczne, Sabrine - uśmiechnęłam się - Było mi bardzo miło spędzić z wami..
- Chwila, chwila - przerwała mi kucharka - Oczywiście cieszę się że ci smkowało i na zdrowie, ale dlaczego już od nas uciekasz ? Chciałam jeszcze zostawić was samych. Na koniec powinno być romantycznie, nie ? - mrugnęła porozumiewawczo do Leo, który zakłopotany spuścił wzrok.
Czekałam przez chwilę co zrobi, ale nic się nie działo, więc postanowiłam już pójść:
- Naprawdę muszę już iść. Jeszcze raz dziękuję za wspólny posiłek - powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi.
- [T.I] - usłyszałam Messiego - Może zostaniesz jeszcze z nami..ze mną ? Sabrine chyba ma rację, powinno być romantycznie...
- Ja...nie sądzę... - nie zdążyłam dokończyć, bo Leo złączył nasze usta w pocałunku. Nie protestowałam.
SARA
no i jest 3 część. tak wiem - beznadzieja... przepraszam was za takie zakończenie Messiego, być może spodziewałyście się czegoś lepszego, ale nie miałam weny, naprawdę... a tak poza tym to dziękuję wam za wszystkie miłe słowa. wiele dla mnie znaczą ;) Komentujcie proszę. Kocham was!
Oj tam, nie czepiaj się. Przecież "powinno być romantycznie", prawda? No to jest. Kochany Leo <3
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Waszej twórczości, przeczytałam wszystkie opowiadania. Ten imagine jest dość długi, ale to dobrze, bo akcja mogła się dobrze rozwinąć. Bardzo ładnie, mam tylko jedną delikatną sugestię: czy nie ładniej byłoby pisać zamiast "[T.I]" jakieś konkretne imię?
OdpowiedzUsuńPoza tym chciałabym wiedzieć, czy nie poszukujecie nowej autorki?
~Liisa
dziękujemy za miłe słowa. tej sprawy z podstawieniem imion nie zmienimy, bo imagin to imagin - tam czytelnik wstawia w domyśle swoje imię ;) niestety nie poszukujemy już nowej autorki bo będzie nas niedługo trójka a to w zupełności wystarczy
Usuńpozdrawiam ;*
Mimo mojej niechęci do Messiego, nie jest źle, miało być romantycznie i było. Czekam na kolejny i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńmino tego że nie jestem fanką Messiego to według mnie ciekawie wyszło ;) urzeka mnie też to że piszecie o różnych osobach i macie tyle pomysłów... :) życzę wen i pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńwcale nie jest beznadziejne! bardzo fajne, zresztą jak każdy imagin ;)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne, pozdrawiam ;*
Dzięki, że dałyście o sobie znać u nas na blogu :)
OdpowiedzUsuńOsobiście postaram się przeczytać wszystkie imaginy i dam Wam znać co o nich myślę przy następnej okazji. Pozdrawiam i weny życzę ;****
Cześć i czołem !
Zapraszamy na drugi odcinek naszego opowiadania ;D
http://www.diespannungsteigt.blogspot.co.uk/
Mimo faktu iż nie darzę Messiego sympatią to twój blog mi się podoba . Wcale nie jest beznadziejnie . Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy .
OdpowiedzUsuńBuziaki . ;*
Oooo! Jak słodko *-* Chociaż za bardzo nie lubię Messiego, ale tutaj był naprawdę fajny :D I kto by pomyślał, że taki rozmowny, haha :D Końcówka rzeczywiście, romantycznie, nie powiem ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny :)
+ zapomniałam :D Nominowałam Cię do The Versatile Blogger ;***
Usuń