Imagina dedykuję Natalii :) *
Młoda brunetka siedziała na ciemnobeżowej sofie trzymając w rękach kubek z kawą. Było już dawno po trzeciej, a ona siedziała i wytrwale czekała na to aż jej miłość łaskawie wróci do domu. Niewiele po wybiciu czwartej usłyszała szczęk zamka. Poderwała się z miejsca podchodząc do drzwi. Cicho się przebierał zapewne po to, żeby jej nie obudzić. Jakież było jego zdziwienie, kiedy zobaczył dziewczynę opierającą się o futrynę.
Młoda brunetka siedziała na ciemnobeżowej sofie trzymając w rękach kubek z kawą. Było już dawno po trzeciej, a ona siedziała i wytrwale czekała na to aż jej miłość łaskawie wróci do domu. Niewiele po wybiciu czwartej usłyszała szczęk zamka. Poderwała się z miejsca podchodząc do drzwi. Cicho się przebierał zapewne po to, żeby jej nie obudzić. Jakież było jego zdziwienie, kiedy zobaczył dziewczynę opierającą się o futrynę.
- O [T.I]! Nie śpisz?
- Czekam na Ciebie.
Musimy porozmawiać Neymar. -
Udała się do salonu a zdezorientowany piłkarz zaraz za nią. – Oświecisz
mnie gdzie byłeś kochanie? – Rzuciła akcentując ostatnie słowo.
- U Leo!
- Oh tak, według Leo śpisz już od końca meczu, według Barty
jesteś w łazience i bierzesz prysznic, a według Pigue jesteście razem u niego i
pijecie. Reszta wersji chłopaków jest identyczna. Siedzisz obok niego, gracie w
fifę, a Ty akurat jesteś w łazience. Która wersja jest prawdziwa? – Zbladł. –
Otóż, kochanie mam dla Ciebie dwie wiadomości. Jedną złą drugą dobrą, od której
zacząć?
- Od tej dobrej? – Powiedział nieśmiało.
- Masz bardzo dobrych kumpli, a ta zła jest taka, że właśnie
dzisiaj straciłeś mnie. No chyba, że to jest dla Ciebie dobra wiadomość.
- O czym Ty mówisz?
- Zdradziłeś mnie! Nie dosyć, że dzisiaj nie wróciłeś na
noc, już nie pierwszy raz! Przymykałam oko! Jeszcze te wszystkie artykuły! –
Wybuchła patrząc jak jej chłopak, a raczej już były chłopak siedzi na sofie
trzymając łokcie na kolanach.
- Zrozum, że te cholerne szmatławce nie mają racji! Nie
zdradzam cię!
- Te cholerne szmatławce wzięły i podrobiły zdjęcia?!
Cholerne szmatławce zabrały Cię na całą noc?! Bądź mężczyzną i przyznaj się!
- Nie mam, do czego!
- To koniec Neymar. Od kiedy przeprowadziliśmy się do Barcelony
ciągle są takie akcje! Mam cię dość! Zniknij z mojego życia!
- [T.I], poczekaj!
- Daj mi spokój! Czego Ty jeszcze chcesz?! Żebym znowu ci
zaufała?! Żeby znowu było cukierkowo?! Żebyś mógł mnie zdradzać i żebyś miał, z
kim pokazywać się na tych imprezach?! Żeby media dały ci spokój?! Znajdź sobie
inną naiwną! W końcu, która się oprze wielkiemu Neymarowi, co?!
- Ale ja nie chce innej, chce ciebie. Zrozum, że cię kocham!
- Okazujesz mi to zdradami?!
- [T.I] proszę cię przestań! Nie zdradziłem cię!
- Mam ci dać dokładny spis kochanek?!
Dziewczyna nerwowo krążyła po pokoju krzycząc na swojego
ukochanego. Kochała go mimo krzywd, które jej wyrządził. To był już za wiele.
Zbyt dużo dziewczyn odwiedziło ich wspólne łóżko.
- [T.I]! Proszę Cię!
- Nie masz, o co Neymar. To już koniec. Jutro się spakuje i
już mnie tu nie będzie. Szczęścia z inną. Mam cię dosyć.
*pięć miesięcy
później*
- Halo halo! [T.I]! Wstajemy! Wstajemy! – Blondyn siedział
na łóżku swojej najlepszej przyjaciółki i starał się dobudzić największego śpiocha,
jakiego znał. Dzisiaj był bardzo ważny dzień i dla niej i dla niego.
- Jeszcze minutkę. – Nakryła głowę kołdrę jeszcze bardziej i
ułożyła się do snu.
- Nie ma minutki! Wstajemy! – Potrząsnął dziewczyną, a ta
spojrzała na niego morderczym wzrokiem.
- No już, już wstaje. – Zwlekła się z łóżka i pobiegła do
łazienki. Dzisiaj mieli podpisać najważniejszy kontrakt dla firmy. Najpierw
kilka prezentacji, potem kontrakty. Założyła na siebie obcisłą czerwoną
sukienkę, czarne szpilki, lekko przejechała usta pomadką, upięła włosy i była
gotowa do działania. To był jej dzień i nikt by jej go nie zepsuł. Nikt.
Wybiegła z łazienki, a jej najlepszy przyjaciel wlewał właśnie ciasto
naleśnikowe na patelnię.
-Mmm! Sean, rozpieszczasz mnie. – Wyjęła z lodówki dżem
truskawkowy, który obydwoje uwielbiali i położyła na dębowym stole.
- No a jak! Dzisiaj jest nasz dzień [T.I]. – Rzucił kładąc
cały talerz pachnących naleśników i siadając naprzeciwko jej.
- Wiem przecież, zdobędziemy tych klientów! – Zaśmiała się
smarując placuszek. Po zjedzeniu każde z nich chwyciło telefon, kawę w kubkach termicznych
i opuścili ich lokum. Wsiedli do białego samochodu Seana. Jechali powoli,
dopracowując wykonaną przez siebie pracę, poprawiając ostatnie błędy i
uspakajając się nawzajem. Naprawdę zależało im na tym projekcie. W Sali wykładowej znaleźli się po pół
godzinie drogi i oczywiście po znalezieniu miejsca na jakże zatłoczonym
parkingu dla pracowników. Zajęli przydzielone im miejsca i czekali na swoją
kolej. Minął jeden projekt, drugi, trzeci. A klienci tylko oglądali notując
pewne rzeczy. Bali się, czy spodoba się, niektóre projekty były naprawdę
wyrafinowane. Przy nich ich projekt był zwykły.
- Więc teraz Pani [T.I] [T.N] i Pan Sean Benson.
Wstali, krew buzowała im w żyłach, ale byli gotowi, wiedzieli,
co mówić i jak mówić, żeby klienci wybrali właśnie ich. Mówili na przemian
przedstawiając to, co mieli do zaoferowania.
- Świetna prezentacja, wahamy się między dwoma projektami,
Waszym a tym pierwszym, potrzebujemy czasu do namysłu, aby wszystko uzgodnić do
końca zapraszamy państwa na mecz Barcelony dzisiaj. Bilety zaraz przekażę
państwu nasz pracownik. Kolacje firmowe są oklepane, a my, jako Katalończycy
powinniśmy wspierać naszych piłkarzy! – Sean
spojrzał na nią, była blada i jakby bez życia. Doskonale widział, co dla niej
znaczy mecz, na którym zobaczy swojego byłego. Dalej ją to bolało. Uśmiechnęła
się blado.
- Dziękujemy bardzo.
*kilka godzin
później*
Czesała włosy siedząc na łóżku, od czasu ich rozstania nie
oglądała żadnego meczu. Po wzroku swojego przyjaciela wiedziała, że Neymar
nadal gra w pierwszym składzie i bez wątpliwie go zobaczy po pięciu miesiącach
rozstania. To, że nie walczył o ten związek chyba bolało ją najbardziej.
Skrycie liczyła, że zadzwoni następnego dnia, napisze sms, cokolwiek. A telefon
milczał. Cały dzień siedziała trzymając go w rękach i licząc, że ekran się
zapali i na ekranie pojawi się jego imię, łudziła się. Nic takiego się nie
stało, więc straciła nadzieję. Zaczęła układać sobie życie od nowa bez
mężczyzny u boku.
- [T.I]? Mogę? Za godzinę powinniśmy wyjść a ty tak naprawdę
wiesz tylko, że Barca gra.
- Pewnie, siadaj. Powiedz mi wszystko.
-, Więc tak, Barcelona gra dzisiaj o puchar Ligi Mistrzów z
Bayernem Monachium. W podstawowym składzie może nie pojawić się Messi. Jeszcze
nie wiadomo czy w końcu wyjdzie. No i mamy vipowskie miejsca. A to oznacza,
że..
- Zauważą nas. – Dokończyła patrząc w jeden punkt na
ścianie. – Wiem, spodziewałam się tego. Mam tylko nadzieje, że coś się stanie i
mnie nie rozpozna.
- Dasz radę, jesteś dzielna, a ja będę obok. W każdej chwili
możemy powiedzieć, że gorzej się poczułaś. A teraz wskakuj w tę koszulkę i
spodnie. – Wiedział, że nie wyrzuciła jego koszulki z autografami chłopaków i spodni,
na których podpisał się Pigue twierdząc, że na koszulce nie było już miejsca.
Bawiło ją dalej to wspomnienie klęczącego przed nią Gerarda, więc uśmiechnęła
się lekko wstając i nurkując w wielkiej szafie. Wyjęła z niej wspominane ubrania i szybko
założyła. Kolejny raz tego dnia wsiedli do samochodu i udali w daleką drogę na
Camp Nou. Kiedy wybierała mieszkanie
starała się wybrać to, możliwie daleko od stadionu. Nie chciała przypadkiem
natchnąć się na Neymara. Cała droga minęła im na przyjemnej rozmowie. Pocieszył
ją. Już nie bała się konfrontacji z byłym. Dumnie wkroczyli na stadion,
wcześniej pokazawszy bilety ochronie. W prawie pustym korytarzu już stali
klienci, już nie w eleganckich garniturach, a w zwykłych jeansach i klubowych
koszulkach.
- Widzę, że Pani jest wielką fanką! Nie dosyć, że oryginalna
koszulka Neymara to jeszcze autografy każdego z nich! Tylko pogratulować im
takiej fanki. – Ten młodszy puścił dziewczynie oczko a ta uśmiechnęła się
traktując jego wypowiedź, jako komplement, udali się wszyscy na trybuny
zajmując miejsca dla vipów. Sean zagadał ich dając jej chwilę wolnego na to
żeby myśli mogły swobodnie krążyć po jej głowie. Była mu za to wdzięczna, potrzebowała
momentu dla siebie, jednak nie trwał on długo. Piłkarze zaczęli wchodzić na
murawę a ona przykuła swój wzrok do Neymara. Zmienił się. Zmężniał.
Wyprzystojniał. Stał się po prostu inny, dojrzały. Tak to było dobre ujęcie. Spojrzała na resztę, zauważając, że Messi ma
wzrok skierowany wprost na nią. Wyszeptał coś do stojącego obok piłkarza,
którego [T.I] nie poznała. Ten podał to dalej aż doszło do Neymara. Podniósł
wzrok wprost na nią. Zmartwiała patrząc mu w oczy. W te cudowne brązowe oczy.
Uśmiechnął się widząc swoją koszulkę. Wiele to dla niego znaczyło, mimo że dla
innych byłaby to nic nieznacząca błahostka. Jemu dało to znać, że dziewczynie
zależy. Ten mecz, ta wygrana będzie dla
niej. Po odśpiewaniu hymnów udali się na sam środek i ustawili. Gwizdek. Od tej
pory istniała tylko piłka. Po pierwszym golu trybuny szalały. Jego strzelcem
był oczywiście Neymar, po strzeleniu gola ułożył ręce w serduszko i posłał je
wprost do [T.I].
- Chyba wpadłaś mu w oko! – Rzucił jeden z klientów, nie wiedząc,
jaką gafę właśnie popełnił dalej oglądał mecz tak jak i ona. Wczuła się w
atmosferę na trybunach, tę miłość do piłki. Brakowało jej kibicowania. Musiała
koniecznie to naprawić! Reszta meczu wygranego przez Katalończyków 3: 0 minęła
w przyjemnej ciepłej atmosferze. Wszyscy zaczęli się rozchodzić, co uczyniła
również ona. Ale chciała zrobić jeszcze jedną rzecz. Osobiście podziękować
chłopakom. Tłumacząc się, że idzie do toalety poszła przejściem, które kiedyś
pokazał jej Neymar. ‘Jeśli będziesz chciała mnie zobaczyć po meczu, to idź
tędy, żaden kibic go nie zna, ochroniarze rzadko tędy chodzą.’ Jak powiedział
tak zrobiła. Znalazła się już prawie przy szatni, kiedy ujrzała byłą miłość
idącą w kierunku murawy. Niewiele myśląc poszła za nim. Podszedł do bramki razem
z piłką i zapewne chciał ćwiczyć.
- Czemu się tak katujesz? Przecież wygraliście. Zaraz
będziecie imprezować. – Rzuciła, a on zmartwiał. Pamiętał ten głos doskonale.
Umieścił piłkę w bramce z ogromną siłą i spojrzał na nią, nic się nie zmieniła.
Jak widział na meczu.
- Od naszego zerwania nie byłem na żadnej imprezie. Teraz
też. – Podszedł bliżej niej, tak blisko aż mógł znowu spojrzeć w jej morskie
oczy. – Ja naprawdę Cię kocham i nie przestałem. I nie zdradziłem Cię. –
Patrzył jej prosto w oczy, prawie opierając swoje czoło o jej.- Ten mecz, każda
bramka była dla ciebie. Dla mojej miłości.
- Już nic nie mów. – Rzuciła całując go. A w tym momencie
Leo stanął w drzwiach prowadzących na boisko, nawet nie spodziewając się tego,
co tam zobaczy. Jednego był pewien, teraz jego kumpel z powrotem będzie
szczęśliwy.
LANA
* Nie pamiętam czy miałam jakoś Cię zatytułować, być może, ale pisałaś do mnie na gg także to dla Ciebie :* Liczę że się spodobał :)
Witajcie :) Miał blog wrócić do żywych ale nie wyszło.. Niestety :( Nie wiem jak dziewczyny ale ja będę dodawać imaginy w miarę moich możliwości. :)
+ Jeśli ktoś jest chętny zapraszam do siebie:
http://quiet-another-bvb-story.blogspot.com/
http://you-cant-give--up.blogspot.com/
Rozdziały w najbliższych dniach :*
LANA
* Nie pamiętam czy miałam jakoś Cię zatytułować, być może, ale pisałaś do mnie na gg także to dla Ciebie :* Liczę że się spodobał :)
Witajcie :) Miał blog wrócić do żywych ale nie wyszło.. Niestety :( Nie wiem jak dziewczyny ale ja będę dodawać imaginy w miarę moich możliwości. :)
+ Jeśli ktoś jest chętny zapraszam do siebie:
http://quiet-another-bvb-story.blogspot.com/
http://you-cant-give--up.blogspot.com/
Rozdziały w najbliższych dniach :*