środa, 9 października 2013

#46. Robert Lewandowski / cz. 1



Dziewczyna szybko wyszła z domu nie patrząc na to co się dzieje wokół. Już była spóźniona a miała jeszcze piętnaście minut drogi. Szła bardzo szybko potrącając ludzi raz po raz. Mówiła krótkie przepraszam i powtarzała błąd kilka sekund później wpadając na kolejnego człowieka. Po dziesięciu minutach szaleńczego biegu stanęła przy światłach lekko dysząc. Czekała aż zielone światło znów rozbłyśnie i tym samym pozwoli  ludziom na pokonywanie dalszej drogi. Chciała jak najszybciej przejść na drugą stronę, dlatego też wyszła na ulicę. W tym samym czasie poczuła mocne pociągnięcie w tył. Dziewczyna straciła równowagę i upadła na osobę, która ją pociągnęła. Nagle zaraz przed nimi wyrósł samochód. Gdyby nie owa osoba, dziewczyna niewątpliwie zostałaby potrącona. Zgrabnie się podniosła i pod sobą ujrzała uśmiechającego się słodko bruneta. On również się podniósł i spojrzał na stojącą obok niego brunetkę. Miała ledwie metr sześćdziesiąt pięć, przy nim wyglądała bardzo zabawnie, zważając na to, że mężczyźnie do metra dziewięćdziesiąt brakowało ledwie kilku centymetrów.

- Dziękuję. – Mruknęła speszona sytuacją dziewczyna i uśmiechnęła się do mężczyzny. Poczuła jak jej twarz robi się gorąca, co zwiastowało natychmiastowe pojawienie się na niej rumieńców. Mężczyzna cicho i krótko się zaśmiał.
- Nie masz za co, ale uważaj na siebie, bo następnym razem może to się źle skończyć.
- Będę pamiętać. – Powiedziała z uśmiechem i odeszła. Znowu zaczęła biec myśląc, że uda jej zdążyć chociaż na końcówkę pierwszej godziny.
- Czekaj! – Krzyknął jeszcze, ale [T.I] była już po drugiej stronie ulicy i wyglądała jakby nie miała najmniejszego zamiaru się zatrzymać.
*
Śliczna brunetka wpadła spóźniona na uczelnie prawie pół godziny. Usiadła obok swojej najlepszej przyjaciółki zdyszana i zarumieniona. Wyjęła z torby skoroszyt z długopisem i przepisała notatkę z pierwszej lekcji.
- Czemu się spóźniłaś? – Spytała nagle jej najlepsza przyjaciółka – Asia. Była to blondynka, farbująca swoje piękne, jasne włosy na ciemny rudy wpadający w brąz i zdecydowanie przesadzała z makijażem, ale taki już miała styl i interwencje [T.I] niewiele tutaj dawały.
- Zaspałam, a potem jeszcze prawie wpadłam pod samochód, ale uratował mnie taki jeden chłopak. – Odparła i spojrzała na swój zeszyt.
- Dzwoniłam do Ciebie, ale nie odbierałaś.
- Pewnie wyciszyłam telefon albo się rozładował. – Próbowała się tłumaczyć dziewczyna. Sięgnęła po telefon aby udowodnić przyjaciółce, że ma racje, ale odkryła, że kieszeń dżinsów jest pusta. Ale pamiętała jak sprawdzała czy ma telefon. Musiał jej wypaść podczas upadku na owego chłopaka. Jęknęła cicho zdruzgotana. Zgubiła swój ukochany telefon. W tym samym czasie Asia dostała sms.
- [T.I]? Dostałam sms z Twojego numeru. – Powiedziała.
- Co w nim jest?
- „Hej. Znalazłem telefon tej dziewczyny. Mogłabyś jej to przekazać i spytać czy moglibyśmy się spotkać żebym mógł oddać jej zgubę?” – Przeczytała i  spojrzała na przyjaciółkę.
- Odpisz żebyśmy spotkali się dzisiaj o 16 w kawiarni. Tej wiesz no. – Usiłowała sobie przypomnieć jej nazwę brunetka.
- Tak, tej co zawsze tam chodzimy po zajęciach, wiem, wiem.
- Kochana jesteś. – Powiedziała i uśmiechnęła się.
- Wiem. – Zaśmiała się. W tym momencie do Sali wszedł starszy mężczyzna i rozpoczął wykład.
*
Brunetka siedziała w kawiarni pijąc słabe latte i czekając na mężczyznę który spóźniał się już prawie piętnaście minut. Wyjęła łyżeczkę i zaczęła nią stukać w szklankę. Była bardzo niecierpliwa i czekanie na bruneta po prostu się jej znudziło. Już miała wstawać kiedy usłyszała za sobą męski głos.
- Przepraszam, ale nie wiedziałem jak tu dojechać i jeszcze te korki. – Powiedział tajemniczy mężczyzna. Ona na jego widok zapomniała jak się mówi i tylko się uśmiechnęła. Nie wiedziała dlaczego tak nagle zapomniała o wszystkim.
- Nie ma sprawy, rozumiem. – Powiedziała i uśmiechnęła się ponownie. Mężczyzna odwdzięczył się tym samym i posłał długi uśmiech brunetce.
- Więc? Mogę mój telefon?
- Jasne, już Ci go daję. – Wyjął z kieszeni jej telefon i podał jej z uśmiechem.
- Dziękuję Ci bardzo. Mój wybawca. Jak ja Ci się odwdzięczę? – Spytała spoglądając na niego z półprzymkniętych powiek.
- Najpierw może powiedz jak masz na imię bo nadal nie wiem. – Powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- [T.I]. A Ty?
- Robert. Miło Cię poznać.
- Ciebie również. 

LANA

Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Na tego imagina z Łukaszem kompletnie nie mam pomysłu. Weny też brakuje. Wyszło mi tylko to coś na górze.. Przepraszam, że nie dodałam w sobotę, ale po prostu nie mogłam. Jeszcze raz przepraszam.I liczymy na Wasze komentarze! Kiedyś było po 12-14 a teraz góra 7.. Na każdy komentarz mimowolnie się uśmiechamy.. No i to nas motywuje :D Liczymy na Was :3

11 komentarzy:

  1. coś ci się chyba poprzestawiało, bo zdania w pewnych momentach nie mają najmniejszego sensu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Byłoby miło gdybyś podał(a) przykłady. Ale całkiem możliwe. Jestem strasznie roztrzepana i takie coś mi się zdarza :3 Cała ja :3

      Usuń
  2. Dla mnie to jest boskie :D
    Czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :)
    Fajny pomysł z tym telefonem
    Czekam na next
    Pozdrawiam Dagmara

    OdpowiedzUsuń
  4. Od kawy się zaczyna hehe :D a potem już jakoś leci ;) Takie roztrzepane dziewczątka potrzebują pewnych i niezawodnych facetów - takich jak Lewy.
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakiż z niego dżentelmen ;) Inny to by jej pewnie tego telefonu nie oddał ;p
    Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny ;)
    Czekam na kolejną część :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaki Lewy milutki. :D

    Świetny, czeekam na 2 cześć. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny :) czekam na koleją częśc i zapraszam do mnie http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam to czytać <3 I czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow czytałam wszystkie imaginy :) niesamowite są
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani